Czy istnieje szansa na lepsze życie? Czy wszystko może się zmienić na lepsze, a może będzie jeszcze gorzej? Chociaż wydawałoby się, że gorzej już być nie może.
Na moje szczęście nadeszła nadzieja. Nadzieja na nowe, bezproblemowe życie, nadzieja na spełnienie moich najskrytszych marzeń. Muszę tylko dać z siebie wszystko, ale to nie będzie takie łatwe...
Siedzę bezczynnie na ławce, naprzeciw ogromnego budynku w centrum Seulu. Jest to duże miasto, ruchliwe drogi, mnóstwo ludzi spieszących się do pracy, lub uczniów do pobliskich szkół. Powinienem być wśród nich, ale nie tym razem.
Za godzinę mam bardzo ważne spotkanie, od którego będzie zależało cała moja przyszłość. Tak, godzinę czasu. Czemu jestem tu tak wcześnie? Nie pytajcie, ponieważ sam tego nie wiem. Odliczam minuty, sekundy od bardzo ważnego wydarzenia, ale czy podołam zadaniu?
Cześć. Jestem Lee Taemin, mam piętnaście lat i za jakiś czas mam bardzo ważne spotkanie w samym SM TOWN. Ale może zacznę od początku...
Moje życie nie jest takie kolorowe jakby się mogło wydawać. Nikt nie mógł sobie nawet wyobrazić tego co mnie spotkało. Ból i cierpienie. To były rzeczy, które towarzyszyły mi od dłuższego okresu. Pustka w sercu, brak osoby, które mogłaby mi pomóc. Byłem tylko ja i moje problemy, z którymi poradzić sobie było trudnym wyzwaniem. Niemalże nieosiągalnym.
Zacznijmy od tego, że byłem niechcianym dzieckiem, a na świecie pojawiłem się przez bardzo nieszczęśliwy sposób, ponieważ moja matka została zgwałcona.
Mimo to bardzo mnie kochała. Opiekowała się mną i chciała abym miał jak najlepiej, lecz to co dobre nigdy nie trwa wiecznie. Kiedy miałem dwanaście lat wszystko się zmieniło, gdyż moja rodzicielka związała się z facetem, którego nigdy nie nazwałbym swoim ojcem. Człowiek wredny, bez serca, fałszywy i zdolny do wszystkiego. Kiedy tylko przeprowadził się do naszego domu stałem się jego własnością, traktował mnie jak zabawkę, bezwartościowy przedmiot, z którym może robić wszystko co tylko chce. Z czasem było coraz gorzej, bił mnie, okaleczał i robił rzeczy do których normalny człowiek nigdy by się nie posunął. Z moją matką wcale nie postępował lepiej. I tak było codziennie.
Pewnego wieczora...
Siedziałem schowany w szafie, bałem się, bardzo się bałem. Wiedziałem że On znów był pijany, znów bił się z moją ummą. Ale ten raz był inny, walka była ostrzejsza, a ojciec bardziej wściekły niż zwykle, o co? O to co zawsze.
- Gadaj kim on jest! Kim jest ten osobnik z którym mnie zdradzasz! Gadaj szmato! - kolejny wrzask, kolejne uderzenie aż do rozlewu krwi.
Trzęsłem się ze strachu, wiedziałem, że ten człowiek jest nieobliczalny. Płakałem, niemal krztusiłem się łzami, choć próbowałem za wszelką cenę powstrzymać szloch, tak aby mnie nie usłyszał. Po chwili wszystko ucichło, Nie było słychać ani wrzasków ojczyma ani cichych jęków matki przepełnionych przeszywającym bólem. Wiedziałem, że coś jest nie tak, miałem rację. Rozbrzmiał jego gruby i przerażający głos.
- Nie chowaj się smarkaczu i tak Cię znajdę - na te słowa aż żołądek podszedł mi do gardła, a serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Po tych ich kłótniach nigdy mnie nie szukał, co on zamierza? Mężczyzna z hukiem zaczął przewracać cały dom do góry nogami. Kiedy usłyszałem, że stoi tuż przy miejscu mojej kryjówki skuliłem się w sobie jeszcze bardziej. Nie ma mnie tu! Idź stąd! Proszę, tylko tu nie zaglądaj - błagałem w myślach, lecz moje modły nie zostały wysłuchane. Drzwi szafy otworzyły się z hukiem, a na twarzy mężczyzny było widać wredny uśmiech. Z całej siły szarpnął za moje ubrania i wywlókł mnie na zimną podłogę. Kopnął mnie z całej siły w brzuch, później szarpnął mnie za ramiona podnosząc do pionu tylko po to by powalić mnie kolejnymi ciosami. Czułem ból jakiego jeszcze nigdy nie czułem. Uderzył mnie w twarz a z kącika moich ust pociekła strużka krwi. Powoli odwróciłem głowę w drugą stronę, a na widok jaki zobaczyłem serce mi pękło, a do oczu napłynęło więcej łez. W kącie pomieszczenia bezwładnie leżało ciało mojej kochanej ummy, a wokół niej tworzyła się coraz większa kałuża ciemnoczerwonej krwi.
Zacząłem krzyczeć i się wyrywać, przyjmując za to kolejne uderzenia w okolicy twarzy. Okładał mnie pięściami jak szalony. Szarpałem się, ale nic z tego, był za silny. Tak bardzo mnie to bolało. Po chwili zza pleców wyciągnął nóż kuchenny ociekający krwią. Byłem pewny, że mnie zabije, nie chciałem umierać więc próbowałem uniemożliwić mu zadanie mi nim ciosu. Z trudem wyprostowałem jedną nogę przez który mężczyzna przepał z powodu silnego upojenia alkoholowego. Z reki wypadł mu nóż, który bez namysłu podniosłem i wbiłem mu w udo, co wywołało potworny krzyk. Udało mi się wybiec z domu. W całym ciele czułem ogromny ból, ale wiedziałem, że jak szybko czegoś nie zrobię to mnie dorwie. Ze łzami w oczach biegłem ile tylko miałem sił. Nie zwalniałem, bo wiedziałem, że jest za mną, że jak mnie dopadnie będzie już po mnie. Po jakimś czasie dotarłem do centrum Seulu, gdzie zwolniłem siadając na jednej z ławek głośno dysząc ze zmęczenia i zarówno ze strachu. Schowałem twarz w dłonie zalewając się łzami. Byłem bezsilny, nie wiedziałem gdzie mam się podziać, nie miałem nikogo, kto mógłby mi pomóc. Do domu nie mogłem wrócić. W sumie to już nie był mój dom, nie bez tej wyjątkowej osoby, która odeszła.
Zacząłem sobie śpiewać pod nosem jedną z piosenek, którą uwielbiała moja mama. To dzięki niej kocham muzykę, dzięki niej tańczę już od lat i byłem w tym coraz lepszy. Mówiła mi, że mam talent, uwierzyłem jej, zawsze jej wierzyłem. Nawet wtedy gdy chciała wziąć ślub z Minhyun'em i wmawiała mi, że będzie dobrze. Wtedy tez jej uwierzyłem, chociaż wiedziałem, że to zły pomysł, że wcale nie będzie dobrze, miałem rację. Śpiewałem coraz głośniej. Nie zauważyłem, że pewien mężczyzna bacznie mnie obserwuje. Wystraszyłem się kiedy ów facet zaczął być mi brawo. Zdezorientowany i zawstydzony spuściłem głowę, na co on położył rękę na moim ramieniu i przemówił miłym i zarówno męskim głosem.
- Chłopcze, masz wielki talent. Uważam, że z takim głosem mógłbyś zrobić karierę - uśmiechnął się do mnie ciepło. Spojrzałem na niego z niedowierzaniem - Choć zaprowadzę Cie gdzieś - wskazał kierunek, w którym mięliśmy się udać. Ruszyłem za nieco wyższym ode mnie mężczyzną, który mógł mieć ok. 40 lat. Przystanął przed ogromnym budynkiem i uśmiechnął się szeroko. Nie mogłem uwierzyć, że stoję przed siedzibą SM.
- Przyjdź tu jutro o 9.00. Omówimy kilka spraw i zrobimy małe przesłuchanie i dodatkowo sprawdzimy jak tańczysz. Mam tylko dwa pytania, jak się nazywasz i dlaczego jesteś taki poobijany? Ktoś Cię pobił, a może wdałeś się w bójkę? Choć po twojej posturze nie wygląda żebyś się do nich garnął - uśmiechnął się krzywo i czekał na moją odpowiedź. Świetnie, po protu świetnie. I co ja mu powiem?
- Jestem Lee Taemin, a to... przewróciłem się - powiedziałem to co mi pierwsze wpadło do głowy. Mężczyzna chyba raczej mi nie uwierzył, ale nic nie powiedział co było dla mnie nie mała ulgą.
- Mhm, czyli rozumiesz wszystko tak? Aha i nazywam się Park Junho.
- T-tak, dziękuję - wyjąkałem i przyglądałem się przez chwilę odchodzącej postaci.
Jedna rzecz, która może odmienić moje życie. przez którą wszystko może się zmienić. Lecz nie o tym teraz myślałem. Jedynym moim pytaniem było. "Co ja mam teraz zrobić". Tyle się wydarzyło, że już byłem tym wszystkim wykończony. Nie mam gdzie się teraz podziać, moja matka nie żyje, a mój ojczym chce mnie zabić. No właśnie nie żyje? Przecież tego nie wiem, nie sprawdziłem tego... To moja wina, zostawiłem ją tam, z nim. A co jakbym zdołał ją uratować? Może wszystko byłoby dobrze? Jestem tchórzem, uciekłem, za bardzo się bałem i zostawiłem jedyną osobę, na której mi zależało. Jestem idiotą. Sam siebie nienawidzę. Na te wszystkie myśli łzy napłynęły mi do oczu i zaczęły spływać po moich bladych policzkach. Byłem bezsilny, nie wiedziałem co mam dalej robić.
W pewnym momencie przypomniało mi się jedno miejsce. A był nim mały domek na drzewie, który znajdował się w lesie położonym około 1,5 kilometra od mojego domu. Domek zbudowałem kiedyś z moim przyjacielem, jedynym przyjacielem, który kilka lat temu zmarł na białaczkę, nikt oprócz nas nie wiedział gdzie się znajduje. Zaczęło się już ściemniać więc szybko postanowiłem pobiec na miejsce. Kiedy już tam dotarłem, wspiąłem się po starej, drewnianej drabinie i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nie było tu zbyt wiele, ale spostrzegłem mój plecak z kilkoma ubraniami, który przyniosłem tu jakiś miesiąc temu. Dlaczego? Chciałem uciec z domu, miałem już wszystkiego dość. Ale nie zrobiłem tego, nie miałem odwagi.
Opatuliłem się cienkim kocem, który również miałem w plecaku i od razu zasnąłem.
Obudziłem się przez chłód panujący w domku. Było bardzo zimno, było dosyć wcześnie, co wywnioskowałem z tego, że na dworze wciąż panował mrok.
Drżącymi rękami wyjąłem z kieszeni prawie całkiem rozładowany telefon po to by sprawdzić godzinę, 5.30. Szybko się przebrałem w najlepsze ciuchy jakie tu miałem i wyszedłem z "kryjówki". Po drodze złapał mnie ogromny napad głodu, jednak zignorowałem to i szedłem dalej. Było wcześnie, ale nie wiedziałem co mam robić więc usiadłem na ławce przed SM. I tak się tu znalazłem.
Wybiła 9, podniosłem się z ławki i ruszyłem w stronę drzwi budynku.
Jak wam się podoba pierwszy rozdział?
Aż sama się zdziwiłam jego długością.
Mam nadzieję, że was nie zawiodłam.
Proszę was o komentarze.
Hwaiting!
Przeczytałeś?
To zastaw komentarz ^^
Dziękuję <3
O Christ! *--* To jest przecudne. Tak pięknie to opisałaś ! Myślę, że niewiele osób podołałoby temu zadaniu ! Naprawdę bardzo, bardzo mi się podoba !
OdpowiedzUsuńHwaiting ~ ! Czekam na dalsze cudne rozdziały. Ciekawi mnie to strasznie. Umiesz sprawić, że człowieka ciekawość zżera ^^
Ucieszyłam mnie twoje reakcja :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba ^^
Namęczyłam się trochę przy tym rozdziale.
Cieszę się i mam nadzieję, że następny rozdział również Ci się spodoba ^^
Zauważyłam kilka błędów i to pytanie w myślach Taemina powinnaś zakończyć znakiem zapytania.
OdpowiedzUsuńPoczątek w ogóle mi się nie podobał. Nie lubię, jak ludzie się nad sobą użalają, szczególnie w przypadku tematu opowiadań. Większość nich opiera się na zmarnowanej przeszłości. Jak to im kiedyś było źle, spotkali albo SHINee albo kogoś tam i życie stało się nagle piękniejsze. Nie lubię tego.
W każdym razie, czytając dalej ten rozdział spodobało mi się. Mimo, iż po raz setny czytam tragiczny "życiorys" bohatera, nie było to tak przesadzone, jak myślałam. To prawda, Taeminowi było źle/ jest, ale nie rozczulałaś się nad tym. Pisałaś to po prostu naturalnie i jestem z tego powodu z ciebie bardzo dumna.
Ta sytuacja z mężczyzną, który zainteresował się Taeminem była za szybko opisana. Jedyne, co mi w tym przeszkadzało to to, że Taemin od razu zaufał mężczyźnie i dał się zaprowadzić pod budynek.
Możesz być pewna, że zostanę wierną czytelniczką tego opowiadania. Zaczęłam go czytać i na pewno skończę go czytać, wraz z ostatnim rozdziałem bądź epilogiem.
Staraj się w dalszych rozdziałach, wkładaj tak samo dużo serca albo jeszcze więcej w to. I oby dalsze epizody były tak samo dobre jak ten, albo i lepsze.
Poprawiłaś się. Znacznie.
♥ "Cierpliwość i praca jednych uszlachetniają a drugich wzbogacają."
Cieszę się, że chociaż dalsza część się Ci podobała... choć nad początkiem nie kryję, że się napracowałam -,- ale to trudno niektórym się może nie podobać.
OdpowiedzUsuńCiesze się, że jesteś z tego powodu dumna, to wiele dla mnie znaczy.
Wiem zaufał mężczyźnie od razu, bo co miał do stracenia? Jak i tak nie miał się do kogo zwrócić i gdzie iść...
A przecież nic by mu nie zrobił przecież to było centrum miasta.
Ciszę się bardzo, że zostajesz wierną czytelniczką, nie wątpię przydadzą mi się twoje rady.
Dziękuję ^^
O.O To jest świetne! ^^
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :D
Tak ładnie wszystko opisane i w ogóle... świetne ^^
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ^^
ciekawość mnie zżera :D
Hwating! Dużo weny na dalsze opowiadania :*
Dziękuję ^^
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba ^^
Nie wiem jeszcze kiedy się pojawi.
Dziękuję <3
Ojej co bd dużo mówić..:D Jest świetne po prostu i czekam z niecierpliwością na koeljny tak samo zawalisty rozdział <3 Weny zycze i pomysłow dużo xD
OdpowiedzUsuńDziękuję ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba
Świetne!!! Nie wiem co pisać... y... no... może... nie wiem jak opisać ;D Świetnie opisałaś sytuację ;) Jesteś super!!! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDziękuję baardzo ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się rozdzialik podoba :D ;*
Świetnie .! Jestem zachwycona :D
OdpowiedzUsuńAle mam takie małe zapytanie do ciebie ;) To nie jest opowiadanie Yaoi ? Bo mój zboczony mózg chce żeby to było Yaoi mam już 1000 różnych możliwości jak ta historia się skończy ;)