piątek, 26 października 2012

20 Rozdział


   
     Biegłem przed siebie, nie wiedziałem dokąd, byle jak najdalej od nich... od niego. Łzy spływały mi strumieniami. Nie rozumiałem dlaczego mi to zrobiła. Co on takiego zrobił, że zdołał mi ją odebrać? Zatrzymałem się. 
Wiem, że już nic nie dam rady zrobić.. to koniec, jestem pewien. Upadłem na kolana pogrążając się w coraz większej rozpaczy. 
Myśl, że jestem gwiazdą i mogę mieć każdą dziewczynę, wcale mi nie pomagała. Tylko na niej mi zależy i kocham tylko ją.  
Dlaczego jestem taki głupi i nie potrafię o nią walczyć?! Jestem słabą, głupią ciotą nikomu do niczego nie potrzebną!! - Krzyczałem na cały głos.
Próbowałem wstać i iść dalej, lecz nie dałem rady, serce waliło mi jak oszalałe, a obraz zaczął się zamazywać. Podparłem się o drzewo i jakoś udało mi się podnieść. Nogi miałem jak z waty, nie mogłem się ruszyć. Poczułem ogromny ból w okolicach serca. Zrobiło się ciemno. Nie dałem rady, upadłem, powieki mi się zamknęły, a ból jeszcze bardziej się nasilił. 
Wirowałem w jakiejś ciemnej otchłani, zobaczyłem moje wspólne chwile z SuJu, a na koniec jego przy niej, a ja robiłem się coraz mniej wyraźny, w końcu zniknąłem. 

Z trudem otworzyłem oczy, ale od razu je zamknąłem przez zbyt ostre światło. Po chwili znowu je otworzyłem i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Byłem w jakimś pokoju o białych ścianach, przez które nie wyglądał zbyt  przyjaźnie. 
Byłem pod kroplówką, z czego wywnioskowałem, że znajdowałem się w szpitalu. 
Ale jak ja się tu znalazłem - pomyślałem. 
Jak na zawołanie ktoś pojawił się w drzwiach, był to Key. Był przygnębiony i zmartwiony, ale jak zobaczył, że się obudziłem odetchnął z ulgą, uśmiechnął się opiekuńczo. Usiadł na krześle obok łóżka wpatrując się we mnie. 

- W końcu się obudziłeś, nie wiesz jak ja się o Ciebie martwiłem, tak samo jak i reszta. - powiedział - Co Ci strzeliło do głowy? - zapytał oburzony.

- Przepraszam musiałem coś przemyśleć. A tak właściwie skąt ja się tu wziąłem? - wyszeptałem i chciałem się przenieść do pozycji siedzącej, lecz Kim mnie powstrzymał. 

- Nawet nie próbuj, musisz odpoczywać. Yoko Cie znalazła, leżałeś nie przytomny w lesie. Zadzwoniła do mnie i zaraz tam przyjechałem. Wyglądałeś fatalnie, przywiozłem Cie do szpitala. - powiedział z troską - spałeś przez dwa dni - dodał.

- Dwa dni? Rany... Dziękuję.

- Minni nie masz mi za co dziękować, wiesz że jestem twoją Ummą i nigdy nie przestanę - uśmiechnął się szeroko, odwzajemniłem uśmiech.

Przymknąłem oczy i nawet nie zauważyłem kiedy znów pogrążyłem się w śnie. Jak się budziłem, Key już przy mnie nie było. Przeciągnąłem się i spojrzałem na kartkę która znajdowała się na mojej pościeli. 

"Pojechałem do domu, muszę Ci spakować najpotrzebniejsze rzeczy, ponieważ chcą Cie tu przytrzymać jeszcze 3 dni. Wrócę za niedługo. 
Umma"

Odłożyłem kartkę na krzesło i obróciłem głowę w stronę okna. Znów napadły mnie te myśli co wtedy, a po moim policzku spłynęła jedna słona łza. 



   To jakiś koszmar wszędzie go szukam a on jakby wyparował. Próbowałem rozmawiać z SuJu ale nic się od niej nie dowiedziałem, dodatkowo wyrzuciła mnie z domu. Nie wiem co się jej stało, to jakby nie ona. Coś, a raczej ktoś ją bardzo zmienił. Jeszcze dowiedziałem się od Key, że Taemin leży w szpitalu. Po prostu pięknie. 
Szukałem tego gnojka już przez dwa dni i nie mogłem go znaleźć. 
Zaraz, zaraz tam jest! - popatrzałem w stronę rozglądającego się na wszystkie strony chłopka z ciemnymi okularami i czapką na głowie. 
Wszędzie Cie rozpoznam, już mi nie uciekniesz. 
Pokierowałem się w jego stronę ale, tak aby mnie nie zauważył. Musiałem zobaczyć co znowu kombinuje. Szedł w stronę szpitala. Zastanawiało mnie to po co tam idzie. Ale przecież Taemin znajduje się w tym szpitalu. Czego on od niego chce?
Wszedłem za nim do budynku, wtopiłem się w tłum, a on w tym czasie zdjął czapkę, oraz okulary i poszedł na drugie piętro. Wszedł do jego pokoju, a ja stanąłem przy drzwiach i podsłuchiwałem co się tam dzieje. Słyszałem podniesiony głos Maknae 
i głośnie śmiechy Mir'a. Po chwili rozmowy ucichły, przestraszyłem się że coś mógł zrobić Tae i szybko otworzyłem drzwi. Minnie leżał skulony na łóżku i trząsł się jak galaretka, a CheolYong stał nad nim z wrednym uśmieszkiem. Nie zastanawiając się długo wziąłem go za "szmaty" i przygwoździłem do ściny. Irytujący uśmiech nie schodził z jego twarzy. Żądałem od niego wyjaśnień, ale nic mi nie chciał powiedzieć. Wywlekłem go na zewnątrz i zmierzyłem wzrokiem. 

- Dobra, teraz gadaj coś mu zrobił, bo zaraz ten uśmieszek zniknie z twojej twarzy. 
- zagroziłem mu.

- Choi, Choi, Choi, na prawdę chcesz wiedzieć? No dobrze. Widzisz to? - pokazał mi jakąś fotografię na swoim telefonie. - Oto zdjęcie Lee i Yoko. Jak widzisz przytulili się tu, a ja postanowiłem to uwiecznić. Pokazałem to jego ex i ona teraz cały czas myśli że on ją zdradził. Jakie to zabawne, to było tylko niewinne przytulenie na pożegnanie. Jestem genialny, śledzenie tego małolata było chyba moim jak do tond najlepszym pomysłem. Zdobyłem serce SuJu, ale z nim zamierzam się jeszcze pobawić - powiedział.
Uderzyłem go z całej siły w twarz. Z jego nosa polała się krew. Wytarł ją i uśmiechnął się pogardliwie. "Tak wiem należało mi się, ulżyło Ci? Ja i tak nie dam mu spokoju. Żegnaj" powiedział i poszedł przed siebie. Stałem jak wryty i przyglądałem się odchodzącej postaci. 
Ocknąłem się po chwili i szybko udałem się z powrotem do budynku. 

Czemu on się tak uwziął na Maknae? Przecież już zdobył to na czym mu tak zależało i to było dla młodego wielkim ciosem, a on jeszcze chce go dobić? O nie ja mu na to na pewno nie pozwolę...




     A więc tak to zrobił. Wykorzystał moment jak się żegnałem z Yoko w dniu kiedy się z nią spotkałem w sprawie Key. Po co on to do mnie przyszedł? Co on ode mnie jeszcze chce? Ja już nie wyrabiam. 
Łkałem w swoją poduszkę. Po chwili ktoś znowu się zjawił w pomieszczeniu, ale nie miałem już siły, aby sprawdzić kto to. Ten ktoś złapał mnie za rękę, resztkami sił podniosłem głowę z poduszki. Był to Minho, który spoglądał na mnie smutno.
Czy on wie? Nie chce mi się tego mu tłumaczyć. Za dużo to jak dla mnie. 
Usiadł na krześle i nadal trzymał mnie za rękę, pochylił się nad moją głową i wyszeptał " Nie bój się, on Ci nic nie zrobi, nie pozwolę mu na to".  
Mam przynajmniej tyle szczęścia, że posiadam takiego wspaniałego przyjaciela jak Choi, oczywiście reszta zespołu też dla mnie dużo znaczy, ale to tylko jemu mogę wszystko powiedzieć i się wyżalić. 




Jak mi to wyszło? Nie jestem pewna co do tego rozdziału... 
No cóż może sami go oceńcie. Kolejny jak zwykle za tydzień, choć może uda mi się go napisać wcześniej więc zaglądajcie. 
Dziękuję za 29 obserwatorów i 5802 wyświetleń bloga ^^
Wygląd może być? Czy może coś pozmieniać? 
Czekam na wasze rady.
Pozdrawiam <3




  


   Rozdział przeczytany

 =

    Komentarz zostawiony
                        Pliss
 



piątek, 19 października 2012

19 Rozdział

   Dosyć długo siedzieliśmy na cmentarzu, ja praktycznie cały czas płakałem, a MinHo mnie pocieszał choć nawet nie wiedział o co chodzi. Zapadł zmrok i zrobiło się na prawdę zimno. Zadrżałem. On widocznie to zauważył, ponieważ wstał i podał mi rękę, abym poszedł w jego ślady. Podniosłem się z ławeczki, utraciłem grunt pod nogami, Choi szybko mnie złapał abym nie upadł, przerzucił sobie moją rękę przez ramie i złapał mnie w pasie. Udaliśmy się w stronę bramy. Po 30 minutach doszliśmy do domu, zapukaliśmy w drzwi, gdyż żaden z nas nie miał przy sobie kluczy. Otworzył nam zadowolony Onew z kurczakiem w zębach. Nawet nie zwróciliśmy na niego uwagi, wyminęliśmy go i poszliśmy do mojego pokoju. Jinki dziwnie na nas spojrzał, wzruszył ramionami i odszedł w stronę swojego MAX zestawu. 




  Zaprowadziłem go do łóżka, przykryłem kocem i poszedłem do kuchni zrobić mu coś na rozgrzanie się. Otworzyłem szafkę, w której powinno się znajdować kakao, lecz niespodziewanie znaczna zawartość szafki wypadła na mnie, wysypując przy okazji  mąkę na moją twarz i włosy. Zakląłem dosyć głośno i uderzyłem pięścią w blat. Jak na zawołanie do kuchni wbiegł JongHyun z nieco przestraszoną miną, jak tylko mnie zobaczył wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Rzuciłem mu mordercze spojrzenie, na co on z rozbawieniem wycofał się z pomieszczenia. 





Przetarłem sobie twarz i próbowałem wytrzepać mąkę z włosów, lecz na próżno. 
Zrobiłem w końcu kakao dla mnie i młodego, i zaniosłem je na górę. Taemin leżał skulony pod kocem, wpatrując się w okno. Od razu się odwrócił jak usłyszał zamykające się drzwi. 


- MinHoo? Co Ci się stało? - zapytał, próbując powstrzymać śmiech.



- Ano wiesz, złośliwość przedmiotów martwych - posłałem mu szeroki uśmiech i usiadłem na fotelu, obok  łóżka - Taemin? Powiesz mi co się stało? - zapytałem niepewnie.



- Emm, jasne Hyung, no więc... między mną, a SuJu jest coś nie tak, ona nie chce ze mną gadać i kazała się mi wynosić. Wtedy jak poszedłem do łazienki jak byliśmy na zakupach, był tam też Mir, mam wrażenie, że mnie śledzi. Tam gdzie jestem ja, tam jest i on... Z pewnością to on maczał w tym palce, już mi wcześniej gadał że na pewno wygra... i chyba mu się to udało - zobaczyłem łzy w jego zaczerwienionych oczach.


- Mir? Ten z MBLAQ? - zapytałem, na co on tylko pokiwał głową - najgorszy facet jakiego znam, nie znoszę tego gościa,  że musiał się uczepić akurat Ciebie, ale nie bój się ja już zrobię z tym porządek - powiedziałem lekko zdenerwowany i chciałem wstać z fotela, ale Lee powstrzymał mnie i prosił abym się uspokoił.
 Po chwili opowiedział mi całą resztę historii. Byłem w szoku.

   Jak można być takim gnojkiem? Dowiedziałem się, że co chwilę go nachodzi, na ulicy, w szkole, a nawet w sklepowej łazience. To przez niego przyszedł z opdbitym okiem kilka miesięcy temu. O nie ja mu tego nie daruję, niech go tylko spotkam chyba rozerwę go na strzępy, albo nie... to chyba zły pomysł, agresją niczego nie zdziałam. A może spróbuję to załatwić po dobroci, ale nie wiem czy z takim osobnikiem jak on to w ogóle możliwe. A jeżeli nie to zrobię mu to samo, co on Maknae, ale sto razy mocniej. Tae nie dał mu rady, ale ja nie będę miał z tym problemu. Dobra jutro go poszukam, a jak to prawda, że może śledzić Taemin'a, to będzie to bardzo łatwe. 

  Posiedziałem jeszcze trochę z Lee i jak już zasnął wyszedłem. Były już pogaszone światła, co oznaczało że chłopaki już śpią. Udałem się się do łazienki i zamierzałem wziąć prysznic, ale najpierw spojrzałem w lustro. Na swój widok, sam wybuchłem śmiechem. Włosy miałem całe białe, tak samo jak moja czarną koszulkę. Westchnąłem i wrzuciłem ją do prania. Wszedłem do kabiny i trochę się rozluźniłem. Dokładnie umyłem głowę, pozbywając się resztek mąki, po chwili wyszedłem z niej. Ubrałem się w przyniesione tu ubrania, czyli białą luźną koszulkę z żabą i szare dresowe spodnie. 
Wślizgnąłem się do łóżka i zasnąłem.



   Męczyły mnie koszmary, co chwilę się budziłem zlany potem. To było przerażające, na początku jakieś potwory, a ostatnią rzeczką jaką zobaczyłem to Su i Mir, całujących się. O 5 już nie umiałem zasnąć, przewracałem się z boku na bok. W  końcu wkurzyłem się i wstałem, zjadłem jakieś śniadanie na szybko, ubrałem się        i wyszedłem z domu. Szedłem przed siebie, nie zwracałem uwagi na wczesną porę. Było jeszcze ciemno, a ja nadal szedłem przed siebie, nawet nie widziałem gdzie idę. Miasto powoli zaczynało budzić się do życia. Aktualnie mamy dwutygodniowe ferie, które bardzo się mi przydadzą. 
Siedziałem pod drzewem ze spuszczoną głową, nie płakałem. Rozmyślałem nad moją dalszą przyszłością. Siedziałem tam dosyć długo ale nie zwracałem na to uwagi, myślami byłem daleko stąd. Od kilku godzin wpatrywałem się w jedno miejsce. Ocknąłem się gdy usłyszałem dzwonek telefonu, nie odebrałem. Była już 12, strasznie szybko mi ten czas przeleciał. Zrobiłem się strasznie głody, więc mała miska płatków mi nie wystarczyła. Nie zamierzałem jeszcze wracać, nie spieszyło mi się, nie było takiej potrzeby. Nie obchodziło mnie teraz, że chłopaki mogą odchodzić od zmysłów, potrzebowałem samotności. Trafiłem do jakiegoś miejsca w którym jeszcze nigdy nie byłem. Było tu naprawdę pięknie, mimo to, że na drzewach nie było jeszcze liści. Obszar trochę przypominał las, sporo drzew, wczesnowiosenne kwiaty. Obok przepływała rzeka, widok był wspaniały. Zszedłem niżej, na brzeg rzeki. Było tan wiele skał, w których zauważyłem szczelinę. Podszedłem bliżej i okazało się że jest to jaskinia. Zawahałem się, ale wszedłem do środka. Było ciemno więc użyłem telefonu, aby rozjaśnić drogę i rozejrzałem się dookoła. Wszedłem głębiej, cudowny widok, ściany błyszczały się, jakby były zbudowane z diamęcików. Chciałem iść dalej, lecz słyszałem jakieś przerażające dźwięki, spanikowałem i szybko z tamtąd wybiegłem. 
  Postanowiłem już wrócić do domu, na szczęście zapamiętałem drogę. 
Szedłem przez park, zauważyłem SuJu, która uśmiechała się w moją stronę, również się uśmiechnąłem i już miałem iść w jej stronę, ale zobaczyłem że koło mnie przechodzi Mir, nie zauważył mnie, wyminął i podszedł do niej. Po chwili pocałowali się...



Łzy zaczęły same spływać mi po policzkach. 
Więc to jednak koniec... Wygrał... Jak tak można? Dlaczego ja? Zabrał mi osobę, na której mi tak zależało. Ale jak? Jak to zrobił? Musiał mieć dowód, ale przecież ja nic takiego nie zrobiłem... A może ona mnie już nie kochała? A on to wykorzystał? 
Nie ważne... to koniec.



Podoba się rozdział? Sami oceńcie jak mi wyszedł 
Trochę zmartwiła mnie liczba komentarzy pod ostatnim postem... Co się stało? 
Mam nadzieję że pod tym będzie ich więcej 
Przepraszam was że taki krótki, wydawał mi się dłuższy 
Następny rozdział postaram się napisać jak najszybciej ^^
Dziękuję wam za 29 obserwatorów i 5452 wyświetleń bloga <3
Liczę na wasze komentarze
Hwaiting!!







  Rozdział przeczytany

 =

  Komentarz zostawiony
                       Pliss
 





sobota, 13 października 2012

18 Rozdział

    


    Po spotkaniu z Lee nie chciałam jeszcze wracać do domu, postanowiłam przejść się jeszcze na mały spacerek i pomyśleć jak to będzie, by na pewno dam radę się z nim umówić. Byłam Taemin'owi bardzo wdzięczna za pomoc, na prawdę dobrze jest mieć takiego przyjaciela. Osobiście uważam że całe SHINee jest złożone z pięciu wspaniałych chłopaków, którzy nie dali się tak otumanić słowom jak większość wielkich gwiazd, no a w tych pięciu osobach jest taka, która zdobyła moje serce. Robiło się chłodno, postanowiłam wrócić do domu, więc z uśmiechem pokierowałam się w tamtą stronę.



  Usłyszałem pukanie do drzwi mojego pokoju i po chwili w jego wnętrzu zjawił się zadowolony Choi, prosił mnie czy nie poszedłbym z nim do sklepu. Haha co znowu chłopcy tobie gazali iść co? A sememu Ci się nie chce - pomyślałem. Nie maiłem nic lepszego do roboty więc się zgodziłem. Ogarnąłem się trochę i mogłem już iść, lecz musiałem wyczekiwać pojawienia się Choi. Po chwili i on do mnie dołączył mogliśmy iść.  Zdradziłem to iż Key buja się w Yoko, a ona w nim. Jemu mogłem to zdradzić, w końcu to mój najlepszy przyjaciel. Po 15 dotarliśmy do dużego supermarketu. 

Zawiadomiłem Minho, że idę do toalety i tam też się skierowałem. Po załatwieniu swojej potrzeby, stanąłem przed dużym lustrem i zauważyłem, że ktoś za mną stoi. Opiera się bezczelnie o framugę drzwi i wpatruje się we mnie z szyderczym uśmiechem. 

- Witaj Minnie - powiedział podchodząc bliżej mnie i kładąc mi rękę na ramieniu. Strąciłem ją.

- Tylko przyjaciele mogą tak do mnie mówić, a ty do nich niestety nie należysz. Więc nie mów tak do mnie. A tak właściwie co tu robisz? Śledzisz mnie?

- Taa jakbym nie miał lepszych zajęć. I chłoptasiu nie rzucaj się tak, przyszedłem Ci tylko powiedzieć, że mówiłem Ci że wygram, ponieważ ja zawsze wygrywam. 

- O czym ty do cholery mówisz? 

- Hahaha to ty jeszcze nic nie wiesz, rozumiem. Dobra idź może lepiej do swojej dziewczyny, a tak właściwie to byłej dziewczyny i zobacz o co chodzi - powiedział ironicznie się uśmiechając.

- Mir! O czym ty gadasz? Jak wygrałeś? Co wygrałeś? Jak to byłej dziewczyny? Nic nie rozumiem.

- Ohh Taemin'ku po prostu lepiej do niej pójdź. Ja już spadam, na razie mały, aha     i powodzenia, bo może Ci się przydać. 

Co to miało być? O co mu chodzi? Nic nie rozumiem. Może lepiej zrobię to o czym mi mówił i pójdę do niej i czegoś więcej się dowiem. 
Szybko wybiegłem ze sklepu zapominając i tej osobie z którą tu przyszedłem. Zmęczyłem się w połowie drogi, lecz nie zwolniłem kroku. Stanąłem dopiero wtedy gdy zadzwonił mój telefon. Przestraszyłem się gdy w słuchawce usłyszałem drżący głos Yoko, jeszcze bardziej się przeraziłem na to co mi powiedziała. Podobno SuJu zamknęła się w swoim pokoju i nie chce jej otworzyć. O co chodzi? Czy ma to związek z tym o czym mówił ten gnojek? Boję się...  Znów rzuciłem się do biegu, po kilku minutach dotarłem w końcu do  ich mieszkania. Razem z Yo dobijaliśmy się do jej pokoju, nie widziałem co mam robić słysząc głośny szloch. Długo nie myśląc udało mi się wyważyć drzwi, podbiegłem do niej i chciałem ją obiąć, ale odepchnęła mnie. Nie wiedziałem o co chodzi, zbliżyłem się trochę. Ona szybko wstała i pobiegła do łazienki zamykając się w niej. Pukałem tam jeszcze chwilę, ale gdy kazał mi się wynosić i nigdy tu nie przychodzić. Wyszedłem ze spuszczoną głową i z łzami w oczach. 
Co się stało z naszą miłością? Jestem pewny że Mir maczał w tym palce, chyba jednak miał rację, wygrał.. Osiągnął to na czym mu tak zależało. Dlaczego przyczepił się akurat do niej? Do mnie? To wszystko jego wina, muszę to z nią jakoś wyjaśnić, nie wiem jak ale muszę to zrobić.
Postanowiłem pójść na cmentarz i odwiedzić rodziców. Dawno tam nie byłem. Kupiłem kwiaty i dwa małe znicze, udałem się w stronę grobu moich rodzicieli. Pomodliłem się i usiadłem na małej ławeczce, która była tam postawiona. Zacząłem się zastanawiać co teraz będzie, a po moich policzkach  pociekły łzy. 





   Gdy zapłaciłem za zakupy udałem się do łazienki, w której jakiś czas temu zniknął Lee. Nie było go tam, wyszedłem na dwór, lecz tam go też nie było. Myślałem że robi sobie ze mnie jaja i przeszukałem trochę okolicę, lecz nie nie znalazłem go. Zrezygnowany poszedłem do domu, będąc pewny że będzie właśnie tam. Od chłopaków dowiedziałem się, że się tu nie pojawił. Zaniepokoiłem się, zaniosłem zakupy do kuchni i od razu rozpocząłem poszukiwania. Najpierw poszedłem w stronę domu dziewczyn, lecz był zamknięty. Szukałem chyba już wszędzie, prawie wszędzie. Ostatnim miejscem o jakim pomyślałem był cmentarz. Otworzyłem bramę i  zacząłem się rozglądać. Naglę zauważyłem znajomą sylwetkę, od razu pokierowałem się w tamtą stronę. Przeraził mnie widok zapłakanego Taemin'a, podszedłem do niego i mocno przytuliłem, nie opierał się. Po chwili odsunąłem się od niego i zapytałem co się stało. Nie odpowiedział mi, zapytałem jeszcze raz. Po dłuższej chwili postanowił się odezwać.

- Ja... SuJu... My... Bo Mir... - tylko tyle udało m u się powiedzieć, przeszkodził mu coraz bardziej nasilający się szloch. 

- Dobrze Minnie, uspokój się, później mi powiesz jak będziesz chciał. Teraz tylko się uspokój i niczym nie przejmuj - powiedziałem opiekuńczo i znów go przytuliłem. 

Maknae wylewał łzy w moje ramię, szkoda mi go było, nie znosiłem kiedy on płakał. 
Nie znosiłem tego widoku, nie daruje tej osobie, która go doprowadziła do płaczu. Niech tylko się dowiem kto to jest już po nim..



Podoba się wam rozdział? Długość pasuje? Chciałam wam bardzo podziękować ze wasze bardzo milo komentarze, bo to właśnie dzięki nim mam ochotę pisać i do głowy przychodzą mi coraz to nowe pomysły ^^
Wzięłam udział w wywiadzie, może mielibyście ochotę zajrzeć i przy okazji się czegoś o mnie dowiedzieć ^^
Obserwatorów - 28
Wyświetleń bloga - 5181 
Dziękuję!!
Yaoi






  Rozdział przeczytany

 =

  Komentarz zostawiony
                       Pliss
 




piątek, 5 października 2012

17 Rozdział


Oto link do nowego bloga:
Zachęcam do czytania ;p




  Wróciłem zadowolony do domu, tak jak sądziłem napadł podekscytowany Kibum. Domagał się odpowiedzi na pytanie "I co? Co mówiła?".  No cóż nie chciałem mu na to odpowiadać, ale nie dawał za wygraną. Ja próbowałem go wyminąć, lecz załapał mnie za kołnierz kurtki i przycisnął do ściany  - tego się nie spodziewałem...
Spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem i wyszeptałem cichutko "Umma", na co on od razu mnie puścił i spojrzał na mnie smutno.

- Minnie ja przepraszam.. Nie chciałem. - powiedział przytulając mnie

- Nic się nie stało. A co do Yoko to mogę Ci powiedzieć że dowiesz się nie długo.     I mogę Ci doradzić żebyś sam się z nią spotkał. 

- No pewnie masz rację.. no niech będzie. Dzięki młody - odwrócił się w stronę schodów - jeszcze raz przepraszam - dodał, po czym skierował się do swojego pokoju.

Ja natomiast udałem się do kuchni, otworzyłem lodówkę i przegrzebałem jej zawartość. Znalazłem moje ostatnie mleko bananowe, otworzyłem je i od razu upiłem połowę, na co moje kąciki ust uniosły się ku górze. Poszedłem do swojego pokoju, założyłem słuchawki na uszy i odpłynąłem w świat muzyki. 



Yoko dość długo nie wracała do domu, trochę się martwiłam, ale nie miałam zamiaru do niej dzwonić. Miałam wielką nadzieję że spotkała się z Key, pasują do siebie. 
Postanowiłam przygotować ramen, jak już miałam zamiar zabrać się do pracy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms.
Jak tylko zobaczyłam co się w nim znajduje łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Było w nim zdjęcie mojej przyjaciółki i Taemin przytulających się do siebie. 
Pod tym było napisane:

"Strasznie mi przykro... ;( 
                       Mir" 

Miałam wielką nadzieję że to nie prawda, ale kogo ja chciałam oszukać. Byłam na nich wściekła, jak mogli mi to zrobić? Lee zawsze mówił że mnie kocha i nigdy nie zostawi, a Yo to przecież moja najlepsza przyjaciółka, znamy się od lat. Nie pomyślałabym że ona jest do tego zdolna. Może udawała że podoba jej się Key, a tak na prawdę chciała się dobrać do Maknae, a on z łatwością wpadł w jej zasadzkę. Albo może oni od dawna się już spotykają i myśleli że się niczego nie dowiem, ich niedoczekanie.
Najchętniej teraz zamknęła się w mieszkaniu, nikogo nie puściła i pogrążyła się w rozpaczy. Niestety nie mogłam tak zrobić, bo w końcu ona też tutaj mieszka. 
W pośpiechu założyłam kurtkę, zapominając o tym że miałam przygotowywać jedzenie, ze łzami oczach wybiegłam z domu. Wpadłam na kogoś, tym kimś był Mir. Uśmiechnął się do mnie smutno i mocno przytulił. Nie protestowałam. W milczeniu usiedliśmy na ławce, nadal mnie obejmował i pozwalał się wypłakać na ramieniu. Po chwili odsunął się ode mnie i uniósł mój podbródek, tak abym spojrzała mu w oczy. Były niemal, że czarne, na prawdę piękne. Przybliżył swoją twarz do mojej, tak że dzieliły je zaledwie milimetry. Delikatnie musnął moje usta, nie protestowałam, było mi wszystko jedno. Zaczęłam to oddawać, a on całował mnie coraz namiętniej. Miałam lekko rozchylone wargi, od razu skorzystał z okazji i wtargnął do środka, próbując pobudzić mój język do zabawy. Niechętnie oderwaliśmy się od siebie, aby zaczerpnąć powietrza i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy.

Cheolyung postanowił że odprowadzi mnie do domu, zgodziłam się. Szliśmy w milczeniu, co chwilę na siebie spoglądając. Jak dotarliśmy chciałam go zaprosić do środka, ale oznajmił że musi iść, pocałował mnie jeszcze raz i odszedł.





Więc co wy na to?
Kolejne rozdziały będę dodawać prawdopodobnie co piątek, sobotę, więc zaglądajcie jakoś w tych okolicach ;p
obserwatorów - 26
Wyświetlenia - 4807 ^^
Pozdrawiam i miłego weekendu życzę <3
Hwaiting!!







  Rozdział przeczytany

 =

  Komentarz zostawiony
                       Pliss