piątek, 30 listopada 2012

24 Rozdział




(narrator trzecioosobowy)
     W swoim ciepłym, miękkim łóżko leżał chłopak, który wyglądał jak tysiąc nieszczęść. Cały blady, choć lekko zaczerwienione policzki, podkrążone oczy i potargane włosy, które zmierzały we wszystkich kierunkach. Teraz spał dosyć spokojnie, ale to co działo się kilka godzin temu było nie do popisania. Lee wiercił się na łóżku jak szalony, aż dziwne że z niego nie spadł. Do tego jeszcze wrzeszczał na cały głos niezrozumiałe słowa. Gdyby nie to, że reszta jego przyjaciół ma taki twardy sen, nie obyło by się bez jakiejś poważnej interwencji.
Teraz leżał spokojnie, a jego klatka piersiowa spokojnie unosiła się ku górze i opadała. Długo jednak to nie trwało, gdyż rozległ się głośny dźwięk budzika. Maknae zakrył się kołdrą po same uszy, ale nic to nie dało, hałas był nie do zniesienia. Przeklął głośno i już chciał uderzyć z całej siły w przyrząd, które potrafi nieźle zdenerwować, ale w ostatnim momencie się powstrzymał, gdyż  przypomniał sobie, iż jest to jego telefon. Niezadowolony wyczołgał się z łóżka i podreptał chwiejnym krokiem do łazienki. Lodowaną wodą przemył sobie twarz i spojrzał w lustro. Nie był zbyt zadowolony z widoku, jaki zobaczył, ale się tym nie przejął, było mu wszystko jedno. 



(narracja Taemin)
      Nie miałem ochoty pokazywać się dziś na uczelni, nie żebym się czegoś bał, czy coś, ale po prostu nie miałem nastroju. No dobra... może był jeszcze jeden powód. A dokładniej widok kobiety, która przysporzyła mi tyle bólu i cierpienia. Nie chciałem jej wiedzieć, słyszeć, ani nawet myśleć o niej. Ale niestety żadnej z tych rzeczy nie da się spełnić. Nawet moje myśli ciągle krążyły wokół jej osoby i nie dawały mi spokoju. Wszystkie wspomnienia, przeżycia i trudne chwile, przez które przechodziliśmy razem. Wszystko niestety musiało się zmienić. Czy tylko ja mam takiego pecha? Czy tylko mnie się zdarzają same najgorsze rzeczy? Czy tylko ja nie potrafię sam sobie z nimi poradzić? Dlaczego jak ktoś próbuje mi pomóc, ja tą pomoc odtrącam? Dlaczego tracę wszystkich na których mi zależy? No dobra może nie wszystkich, ale co jak to też kiedyś nastąpi? A z moim szczęściem to bardzo prawdopodobne. Jakbym stracił moich ukochanych przyjaciół, to tego bym już chyba nie przeżył. Moje i tak już pokaleczone serce by nie wytrzymało.

Gotowy do wyjścia siedziałem z niedbale rozłożonymi nogami na blacie kuchennego stołu. Gdybym nie był sam w pomieszczeniu pewnie dostałbym reprymendę, a już na pewno od Key. Próbowałem coś zjeść, ale nie potrafiłem nic przełknąć. Przez mój wczorajszy płacz w gardle miałem olbrzymią gulę, która bardzo mi przeszkadzała.
Wstałem od stołu i jeszcze trochę zaspany powędrowałem ku drzwiom. Szedłem spokojnie, nie śpieszyłem się, bo i tak nie miałem po co. Nie chciałem tam być, nie chciałem z nikim gadać. Miałem ochotę zamknąć się w swoim pokoju i dalej dusić wszystko w sobie i wylewać łzy w poduszkę. Nie było mi to jednak dane, nie mogłem opuszczać zajęć, bo jak bym to robił na pewno nie zdałbym do następnej klasy, a nawet może by mnie z tond wywalili. Menager by mnie za to zamordował. 
Przekroczyłem bramy budynku i udałem się do swojej klasy. Miałem bardzo zły humor. Rzuciłem niedbale torbą i rozsiadłem się na swoim miejscu. Kiedy chciałem wyjąc potrzebne podręczniki na ławkę zamek w torbie mi się zaciął, co wywołało u mnie wielką irytację. Nerwowo targałem zamkiem, lecz nic to nie dało. Kląłem cicho pod nosem tak by nikt tego nie usłyszał, ale nie zauważyłem chłopaka z mojej klasy które przygląda się mi z zaciekawieniem. Po chwili podszedł do mnie i położył swoją delikatną dłoń na moim ramieniu. Był podobny do mnie, szczupły, delikatny chłopaczek o dziecięcej buźce, główną różnicą były przydługie kruczoczarne włosy, które opadały na jego twarz. 

- Taemin? Wszystko dobrze? - zapytał z wyraźną troską.

- Yyy nie.. znaczy tak! Wszystko jest dobrze! W najlepszym porządku! A dlaczego pytasz SunMin? - strasznie się gubiłem w odpowiedzi. Zdziwił mnie fakt, że ów chłopak do mnie podszedł. Zawsze był taki cichy i małomówny. 

- Wystarczy na Ciebie spojrzeć - uśmiechnął się przyjaźnie - coś nie tak z tą torbą? - wskazał na przedmiot umieszczony na moich kolanach - zamek się zaciął? Mogę pomóc. Złapał z a zapięcie torby i bardzo delikatnie pociągnął w dół. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, gdyż czarnowłosemu bez problemu udało się ją otworzyć. 

- Dziękuję... Ale jak ty to..? - nie wiedziałem co innego powiedzieć. 

- Po prostu się uspokój, a wszystko będzie dobrze. Nie ma się co tak zamartwiać, szkoda twoich nerwów i psychiki - jeszcze raz się do mnie uśmiechnął i poszedł. 

Tak, na pewno miał rację, ale jak ja mam to uczynić? Nie potrafię się nie zamartwiać ani nie myśleć o tych najgorszych rzeczach. To siedzi we mnie i nie chce wyjść. 
Po chwili w sali zjawiła się reszta uczniów i profesor, a w tym ona.
Ani razu nie spojrzałem w jej stronę, choć i tak widziałem na sobie jej wzrok. Próbowałem się nie odwrócić, ale nie potrafiłem. Szybko obróciłem głowę i miałem rację, ciągle na mnie patrzyła. Widziałem w jej oczach smutek i tak jakby współczucie? Tylko dlaczego współczucie? Przecież ja ją nie obchodzę. Ma mnie gdzieś, ale dlaczego tak na mnie patrzy? Dopiero teraz obróciłem wzrok. Postanowiłem choć na chwilę skupić się na wykładnie naszego wychowawcy. 
Po zakończonych zajęciach pospiesznie zabrałem swoje rzeczy wybiegłem ze szkoły. Wiedziałem, że będzie chciała mnie zatrzymać. Nie myliłem się. Dogoniła mnie po kilku minutach i złapała mnie za ramie nie dając siebie wyminąć. Ciężko westchnąłem i obróciłem się w  jej stronę. 

- Proszę Taemin nie miej mi tego za złe, ja nie chciałam Cie tak zranić.
 Przepraszam - spuściła głowę. 

- Rozumiem... Ale jednak zrobiłaś to - oczy mi się zaszkliły.

- Wybacz mi, nie planowałam tego. Gdybym wiedziała, że Mir to zmyślił... - przerwałem jej 

- I tak byś nic nie zrobiła! On tak na Ciebie działa! Ja dla Ciebie nic nie znaczę! Wolisz tego gnoja, tak wiem, to dlaczego nie chcesz dać mi spokoju? Przecież i tak masz mnie gdzieś - odwróciłem się, gdyż łzy zaczęły wypływać z moich oczu.
 Nie odzywała się przez chwilę, chyba zaskoczyłem ją tym pytaniem. Po chwili jednak przemówiła.

- No bo...

Tym razem trochę dłuższy rozdzialik ^^
I napisałam go dość wcześnie :D
Podoba się wam? 
Mam nadzieję, że tak.
Hwaiting!



niedziela, 25 listopada 2012

23 Rozdział


Na początku pragnę was przeprosić za taka długo nieobecność..
Głóny powód? Szkoła -,-
Mam strasznie dużo nauki i mało czasu na pisanie, mam nadzieję, że to zrozumiecie.
A teraz rozdzialik ^^
PS. króciutki jest ;c

(różowy kolor - narracja SuJu)



    Już miałem podchodzić do drzwi, ale usłyszałem, że się otwierają. Nie wiedzieć czemu przestraszyłem się i schowałem za drzewem. Zobaczyłem zadowolonego Mir. Miałem szczęście, że mnie nie zobaczył. Jak tylko zniknął z mojego pola widzenia nie pewnie podszedłem do drzwi i lekko w nie zapukałem, po chwili otworzyły się i stanęła w nim moja ex. Spojrzała na mnie z niepewną miną, była widocznie zaskoczona moją wizytą. Chciała zamknąć mi drzwi przed nosem, ale nie pozwoliłem jej na to. Nie zamierzałem się tak łatwo poddać i musiałem jej powiedzieć prawdę. A co dalej będzie to już ona zadecyduje. 

- Nie odpuszczę sobie tak łatwo, a na pewno nie przez jakieś oszczerstwa tego gnojka! - przemówiłem nerwowo bawiąc się zamkiem od kurtki.

- Dobra, nie wiem o co Ci chodzi, ale mógłbyś wyjść? - skierowała rękę w kierunku drzwi.

- Nie odejdę stąd do puki Ci wszystkiego nie wyjaśnię! Ja już wiem o co tu chodzi. Mir pokazał Ci fotografię jak przytuliłem Yoko, prawda? Ale to wcale nie było tak jak Ci powiedział. Spotkaliśmy się dlatego, że miała do mnie prośbę w związku z Key, więc postanowiłem jej pomóc. A na koniec tak, przytuliliśmy się, ale to przecież było po przyjacielsku! Nawet nie wiesz jak mi na Tobie zależy, nie mogę spać po nocach, cały czas o Tobie myślę. Mir zabrał mi wszystko, ale Ty i tak pewnie tego nie zrozumiesz... - odwróciłem się do niej tyłem, ponieważ łzy napłynęły mi do oczu, a nie chciałem by je zobaczyła. 

- Taemin ja... nie wiem co powiedzieć. Nie wiem czy mówisz prawdę, ale coś mi mówi abym Ci uwierzyła a więc tak zrobię. Ale j-ja już nic do Ciebie nie czuję, a z Mir'em jest mi dobrze. Cieszę się, że przyszedłeś, ale między nami już nic nie będzie. Wolę żeby było tak jak kiedyś, abyśmy byli tylko przyjaciółmi. Przepraszam.


     Spodziewałem się tego, byłem pewny, że jak powiem jej prawdę nie wpadnie mi w ramiona, ale to i tak bolało. Teraz już byłem przekonany, że już nigdy jej nie odzyskam, bo ona mnie nie kocha. Tak wiem, chce żebyśmy zostali przyjaciółmi, rozumiem, ale i tak nasze relacje już nigdy nie będą takie jak sprzed laty. No trudno. Wszyscy mi powiedzą abym patrzał w przyszłość, a nie przejmował się tym co było i będą mi wmawiać, że znajdę kogoś lepszego. Ale oni nie wiedzą jak było mi ciężko. Nie ma na świecie takiej osoby, która mogłaby mnie zrozumieć. 
Nie odwróciłem się już, tylko szybko maszerowałem w stronę swojego domu. Usłyszałem za sobą SuJu, która krzyczała moje imię i szła w moją stronę. Nie zwolniłem. Zacząłem biec. 
Po chwili wykończony dotarłem do domu. Rozrzuciłem niedbale buty w przedpokoju i pobiegłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko mocno przyciskając do siebie poduszkę. Łzy same spływały mi po policzkach, nie powstrzymywałem ich. Teraz było mi wszystko jedno. To tylko dziewczyna, to nie jest koniec świata - tak zapewne brzmiałyby pocieszenia od moich przyjaciół. Tak wiem, że to tylko dziewczyna,  poprawka, najważniejsza osoba w moim życiu. I nie wiem czy to się kiedyś zmieni. Na pewno nie będę już o nią walczył, bo po pierwsze z Mir się nie da wygrać, a po drugie ona nic do mnie nie czuje. Nie pozostało mi nic innego jak tylko zamknąć się w sobie, albo ogarnąć się i iść przed siebie nie przejmując się niczym. Jak na razie chyba wolę tą pierwszą opcję.



    Wiem, źle zrobiłam, że uwierzyłam Mir'owi jak wysłał mi te zdjęcie, no ale trudno, z nim jest mi lepiej. Jest bardziej męski, silniejszy i odważniejszy od Taemin'a, ale i tak jest mi szkoda Lee. Nie chciałam go tak urazić, ale co mogłam innego zrobić skoro go nie kocham? Chłopak da sobie radę, poradzi sobie i znajdzie kogoś innego. Kogoś kto bardziej go doceni niż ja i będzie go kochał z całego serca.  
Mam nadzieję, że jednak mi to wybaczy i jeszcze będziemy przyjaciółmi, chociaż nie wiem czy coś takiego nastąpi. 


Wybaczcie mi, że taki krótki.. Nie miałam za bardzo pomysłów na ten rozdział.
Pragnę wam przypomnieć, że już nie długo pojawi się tu nowe opowiadania, (narracja oczywiście Taemin) 
Jak tylko skończę piać Love & Scary dodam prolog i bohaterów do tego nowego opowiadania, który wymaga tylko poprawek.
Dziękuję wam za #2 obserwatorów i 7008 wyświetleń bloga ^^
Jesteście wspaniali! 
Hwaiting!!




poniedziałek, 12 listopada 2012

22 Rozdział - dokończenie.

Przepraszam was bardzo!!
Nie chcący mi się dodał nieskończony rozdział, z winy mojego brata...
Dokończę go teraz...
Przepraszam
( zjedź najpierw niżej, tam jest początek rozdziału)




- Emm Yoko... mam pytanie, c-czy.. czy ja Ci się podobam? - zapytałem i spuściłem wzrok. Przez krótką chwilę milczała, bałem się, że zaprzeczy, a łzy napłynęły mi do oczu.

- Key, ja.. chciałam zapytać Cię o to już dawno, ale nie miałam odwagi. Tak bardzo mi się podobasz, a.. czy ja Ci się podobam - zapytała przygryzając wargę. 

         Nic nie powiedziałem, tylko nachyliłem się nad jej twarzą i delikatnie    musnąłem jej wargi, po chwili odsunąłem się, a ona się zarumieniła. 
Siedzieliśmy w ciszy patrząc sobie w oczy, mimowolnie się uśmiechałem i nie mogłem przestać. Byłem taki szczęśliwy, moja miłość jednak jest odwzajemniona. Ciekawe kiedy bym się o tym dowiedział, jakbym jej o to nie zapytał. Może ona zrobiła by pierwszy krok? Ale nie warto sobie teraz tym zaprzątać głowy, ważne, że jesteśmy tutaj razem i nic nie może już tego zmienić. 
Siedzieliśmy tam bardzo długo, zrobiło się ciemno i dosyć chłodno, w końcu to dopiero marzec. Zauważyłem, że Yoko drży z zimna, nie zastanawiałem się, tylko szybko zdjąłem swoja kurtkę i zarzuciłem ją na jej chude ramiona. Zanów się zarumieniła, wyglądała tak uroczo i bezbronnie. 
Już chyba nic nie może zepsuć mego szczęścia i jak jeszcze pomyślę, że ona mieszka z nami, że mogę ją widzieć codziennie, przytulić się, pocałować jej malinowe usta, to aż robi mi się gorąco.
Było po 19 więc postanowiliśmy już wracać, w drzwiach napotkaliśmy wkurzonego Onew, który wydzierał się na mnie czemu nie odbieram telefonu. Dopiero teraz na niego spojrzałem i zobaczyłem 11 nieodebranych połączeń od Chickena. Uśmiechnąłem się do niego przyjaźnie i poszedłem  do kuchni zrobić jakieś przekąski dla mnie i mojej dziewczyny. Chyba mogę ją już tak nazywać, nie? - pomyślałem i zacząłem przygotowywać jakieś kanapki. 
Po chwili usiałem koło niej na kanapie i zaczęliśmy oglądać razem jakiś film. 


Jak patrzałem na Key i Yoko, jak dobrze się dogadywali i w ogóle, to robiło mi sie smutno, wcześniej ja tak miałem z SuJu, a teraz? Znienawidziła mnie i to nawet nie  z mojej winy. Dobra mam dość, jutro do niej pójdę i nie dam siebie wyrzucić z domu do puki z nią tego nie wyjaśnię. Tylko mam nadzieję, że wtedy nie będzie przy niej tego gnojka. Uśmiechnąłem się sam do siebie i zacząłem odrabić pracę domową na poniedziałek, na uczelni nie mógłbym z nią spokojnie  pogadać, gdyż on cały czas się koło niej plącze.
Po wykonanej czynności strasznie mi się nudziło, zszedłem na dół z zamiarem obejrzenia jakiegoś filmu, ale spostrzegłem tam naszą zakochaną parkę, więc nie chciałem im przeszkadzać, zapukałem do pokoju Minho, który po chwili się otworzył. Wszedłem do niego zadowolony i usiadłem na łóżku bruneta. Dosyć długo gadaliśmy, sam nie wiem o czym. Poczułem się śpiący więc pożegnałem się z przyjacielem i skierowałem się do swojego pokoju. Wyjąłem z szafy dresowe spodnie i luźną koszulkę. Przebrałem się w wybrane ciuchy i położyłem się na miękkim łóżku, przykrywając kołdrą. Nie musiałem długo czekać, od razu zasnąłem. 
Wstałem dosyć wcześnie, co było do mnie nie podobne jeśli chodzi o weekend. Wziąłem orzeźwiający prysznic i zszedłem  na dół, oczywiście po kuchni krzątała się zadowolona Yoko. Ehh jak my sobie bez niej dawaliśmy radę - zaśmiałem się pod nosem na tą myśl i postanowiłem jej pomóc.
Po śniadaniu od razu wyszedłem z domu, nikomu nie mówiąc gdzie idę. Tak jak planowałem skierowałem się do domu SuJu. Byłem na miejscu po 20 minutach. Już miałem podchodzić do drzwi, ale usłyszałem, że się otwierają. Nie wiedzieć czemu przestraszyłem się i schowałem za drzewem. Zobaczyłem zadowolonego Mir. Miałem szczęście, że mnie nie zobaczył. Jak tylko zniknął z mojego pola widzenia nie pewnie podszedłem do drzwi i lekko w nie zapukałem, po chwili otworzyły się i stanęła w nim moja ex...


I to będzie na tyle, przepraszam jeszcze raz, że rozdział dodaję w dwóch częściach...
Mam nadzieję, że jakoś to przeżyjecie xD
Podobał się?
Aha mam nową informację, nie wiem ile jeszcze rozdziałów zajmie mi to opowiadanie, ale mam już pomysł na kolejne. Bardzo się przyzwyczaiłam do pisania jako Taemin, więc tamto opowiadanie, też będzie głównie jego narracją.
Pasuje wam coś takiego? Czy wolelibyście, żebym pisała jako dziewczyna..? Mi osobiście pasowałoby jako Taemin, a może chcecie innego człona zespołu? 
Piszcie w komentarzach wasze propozycję, ja się dostosuję.
No, ale to tylko taka informacja ^^
Jak na razie zajmę się jeszcze Love & Scary.

PS. jak coś to mogłabym dodać prolog do nowego opowiadania, ale jeszcze nie wiem kiedy ^^
To by było na tyle ^^
Dziękuję za wasze komentarze i pozdrawiam ;*

22 Rozdział



Fioletowy - narracja Yoko
Czerwony - narracja Key

  
     Wstałam o dziewiątej, czyli tak jak zwykle. Ubrałam się w białą bluzeczkę na ramiączkach jeansowe rurki. Włosy związałam w kucyka i zeszłam na dół tak aby nie zbudzić SHINee. Po cichu zajrzałam do salonu i spojrzałam na Kibum'a pogrążonego w śnie. Wyglądał tak słodko, aż uśmiechnęłam się na ten widok.  Udałam się do dużej kuchni z zamiarem zrobienia dla wszystkich śniadania. Byłam chłopakom bardzo wdzięczna, że pozwolili mi tu na jakiś czas zostać, więc postanowiłam się im przynajmniej po części odwdzięczyć. Postanowiłam przygotować ramen. 
Po chwili usłyszałam głośny huk, szybko pobiegłam w stronę dochodzącego hałasu. Zobaczyłam zadowolonego Jonghyun'a, który zepchnął z kanapy Key, a ten ani drgnął. Musiał mieć na prawdę mocny sen. Popatrzyłam jeszcze chwilę na nich i wróciłam do kuchni. Po kilku minutach w pomieszczeniu znalazł się Minho oraz Onew. 


     Wierciłem się na niewygodnej kanapie, na prawdę trudno było na niej zasnąć. Po kilkunastu minutach w końcu mi się to udało. Śniły mi się same koszmary, w których nie widziałem żadnego sensu. Ostatnie co w nich pamiętam to to, że spadałem w głęboką przepaść. Obudziłem się na twardej i zimnej podłodze. Nie miałem pojęcia skąt się tam znalazłem, rozejrzałem się po salonie i mój wzrok padł na rozwalonego na kanapie Jong'a, który oglądał coś w telewizji.

- Jonghyun! Ty debilu przecież ja tu chcę spać - wydarłem się na cały głos, byłem na niego wściekły.

- A ja chcę pooglądać telewizję, więc byłbym wdzięczny gdyby mi w tym nie przeszkadzał. 

- Dupek - mruknąłem i powędrowałem do łazienki.

Poszedłem na śniadanie przygotowane przez Yoko, usiadłem obok Minho, który dyskutował o czymś z Maknae. Ja się nawet nie odzywałem, byłem strasznie zmęczony i obolały. To była ciężka noc. 
Nie było nic dzisiaj zbytnio do roboty, a pogoda była bardzo ładna, więc postanowiłem zaprosić Yoko na spacer. Trochę się stresowałem, by myślałem, że się nie zgodzi, ale w końcu zdobyłem się na odwagę. Ku mojej uciesze zgodziła się. 
Pobiegłem szybko do mojego pokoju po jakiejś ubrania i przebierałem akurat koszulkę drzwi się otworzyły, lecz po chwili się zamknęły. Popatrzyłem na nie zdezorientowany i wróciłem do poprzedniej czynności. Przeczesałem swoje bląd włosy palcami i byłem gotowy. Poczekałem jeszcze chwile czasu na Yo i mogliśmy iść. Spacerowaliśmy Seulskimi uliczkami cały czas ze sobą o czymś rozmawiając. 
Wszyscy wiedzą, że jestem wygadany, więc tematy się nam nie kończyły. 
Weszliśmy do pobliskiego parku rozglądając się dookoła. Było tam na prawdę pięknie, na drzewach wyrastały już liście. Wzdłuż parku rozciągała się świeżo zielona trawa, oraz pachnące, wiosenne kwiaty. Słychać było śpiew ptaków, oraz delikatny szum wiatru. Spojrzałem na Yoko, która rozglądała się dookoła, a jaj długie włosy były rozwiewane na wietrze. Nie mogłem już wytrzymać, postanowiłem ją o coś zapytać.

- Emm Yoko... mam pytanie, c-czy.. czy ja Ci się podobam? - zapytałem i spuściłem wzrok. Przez krótką chwilę milczała, bałem się, że zaprzeczy, a łzy napłynęły mi do oczu.

- Key, ja.. chciałam zapytać Cię o to już dawno, ale nie miałam odwagi. Tak bardzo mi się podobasz, a.. czy ja Ci się podobam - zapytała przygryzając wargę.
Nic nie powiedziałem

niedziela, 4 listopada 2012

21 Rozdział

kolor czerwony - narracja Key

     


     Siedziałem na szpitalnym łóżku, a myślami byłem zupełnie gdzie indziej, właściwie to już od dłuższego czasu. Byłem sam. Dzisiaj rano dostałem SMS od Minho, że przyjadą do mnie później, gdyż mają jakąś sprawę do załatwienia w studiu. Prawdopodobnie jeszcze wczoraj zjawił się Key z ubraniami tak jak napisał na karteczce, ale nie wiedziałem kiedy to nastąpiło, ponieważ już spałem. 

Westchnąłem ciężko, wstałem i chwiejnych krokiem udałem się do łazienki. Załatwiłem swoją potrzebę, po czym spojrzałem w małe lustro wiszące na ścianie. Byłem blady jak trup, a moje oczy podkrążone i zaczerwienione od łez. Przeczesałem ręką zmierzwione włosy i z powrotem poszedłem do łóżka. Cholernie mi się nudziło, nie miałem nic do roboty aż do odwiedzin chłopaków. Bawiłem  się swoimi palcami, gdy nagle rozbrzmiało pukanie do drzwi. Po chwili do pokoju weszła ze smutnym uśmiechem Yoko. Wyprostowałem się i spojrzałem w jej stronę. Usiadła na krześle obok łóżka, po chwili zapytała. 


- Jak się czujesz? - była wyraźnie smutna.



- Czuje się dobrze - westchnąłem - co się stało? -zapytałem przyglądając się jej.



- Mam problem... SuJu kazała mi się wynosić z jej mieszkania i nie wiem gdzie się podziać... chciałam znaleźć jakieś małe mieszkanko, ale mnie nie stać.. - kilka łez spłynęło jej po policzkach 



- Mogłabyś zamieszkać u nas - powiedziałem bez zastanowienia - przynajmniej dopóki nie znajdziesz czegoś - dodałem widząc zaskoczenie w jej oczach. 



- No nie wiem.. Ja.. Nie powinnam, nie chce się wam narzucać. Dam sobie radę. 



- Ale nie będziesz się nam narzucać. Będzie fajnie, na pewno chłopaki będą tego 

samego zdania, a zwłaszcza Key. - od razu się rozpromieniła.


- Nie wiem... poczekajmy na nich i obgadamy to wspólnie.  - powiedziała, posłałem jej szeroki uśmiech. 

SuJu na prawdę się zmieniła. Jak mogła wyrzucić przyjaciółkę z mieszkania? Wiem, myślała że z nią ją zdradziłem, ale myślałem że to już sobie wyjaśniły... 
Czy to wina Mir, że się tak zmieniła? A może już taka była, tylko skrywała swoje prawdziwe oblicze pod maską kochającej, miłej i zawsze uśmiechniętej Su? Tego się już raczej nie dowiem.. i nie wiem  czy chce się dowiedzieć. Może powinienem o niej zapomnieć? Ale jak? J-ja.. nie potrafię. Łzy napłynęły mi do oczu. Szybko je starłem i spojrzałem na Yoko, które bacznie mnie obserwowała. Uśmiechnąłem się do niej. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy na różne tematy. 
Po kilku godzinach chłopaki pojawili się w pomieszczeniu. Na końcu wszedł Key z dwoma kartonikami mleka bananowego. Moje oczy zabłysły na ten widok. Podał mi je i spojrzał na Yo. Przez chwilę patrzyli sobie oczy, lecz ona się zarumieniła i spuściła wzrok. 
Wyjaśniliśmy, a tak właściwie to ja wyjaśniłem im sprawę z mieszkaniem, ponieważ Yoko strasznie się gubiła i nie potrafiła wypowiedzieć ani jednego sensownego zdania. Tak jak się spodziewałem nie mięli nic przeciwko żeby z nami zamieszkała. Po chwili w pokoju pojawił się lekarz z dobrą dla mnie wiadomością. Oznajmił, że jeśli zrobią mi teraz kilka badań będę mógł wrócić do domu jeszcze dzisiaj. Zabrali mnie na badania, a w tym czasie reszta spakowała moje rzeczy. 
Powiedziano mi na wyjściu, że mam się nie przemęczać oraz się nie stresować, ponieważ jestem jeszcze osłabiony i kazali mi dużo odpoczywać Wyszliśmy ze szpitala i wsiedliśmy do auta, pojechaliśmy jeszcze od domu SuJu po rzeczy YoKo, postanowiłem nie wychodzić z samochodu, bo jeszcze by się zaczęła ze mną kłócić. Uznaliśmy że najlepiej będzie jeśli Onew i JongHyun pójdą po jej rzeczy. 
Po chwili pojawili się z powrotem, wsiedli do auta i skierowaliśmy się w stronę domu. Minho pomógł mi wysiąść, zaprowadził mnie do salonu i posadził na kanapie. 






     Byłem taki szczęśliwy. Jak tylko się dowiedziałem że Yoko ma z nami trochę pomieszkać myślałem, że zacznę skakać ze szczęścia. 

Po chwili cała nasza szóstka zebrała się w salonie, trzeba było obgadać wszystkie sprawy i najważniejsze gdzie będzie spała. Od razu zdeklarowałem się, że odstąpię jej swój pokój, przecież nie dam jej spać na kanapie. Sprzeczała się ze mną, ale w końcu po długich namowach ustąpiła. 
Zaprowadziłem ją do swojego pokoju i pomogłem się jej rozpakować. Po kilkunastu minutach poszliśmy na kolację. Chłopaki zachowywali się tak jak zwykle, Onew opowiadał jakieś kawały, którymi każdego doprowadzał do bólu brzucha, JongHyun podśpiewywał sobie jakieś piosenki, a ja i pan charyzmatyczny kłóciliśmy się kto ma zjeść ostatniego tosta. W końcu Chicken zainterweniował i sam go zjadł wywołując bulwers na naszych twarzach. Tylko Taemin był jakiś przygnębiony, choć próbował udawać że wszystko jest OK. Nie wychodziło mu to, on nie jest najlepszy w ukrywaniu emocji. Spodziewałem się o co chodzi więc postanowiłem o nic go nie pytać. Pomogłem Onew w zmywaniu po kolacji i rzuciłem się na kanapę, na której będę spał przez najbliższy czas. Nie była zbyt wygodna ale czego się nie robi dla kobiety? Przykryłem się kołdrą i po jakimś czasie zasnąłem. 


Masakra... 
Ten rozdział nie należy do najlepszych, nie wyszedł mi za bardzo, ale jakoś nie miałam weny.
Nie jest też zbyt długi za co bardzo przepraszam.
No nic, opiszcie wasze opinie w komentarzach.
Wyświetleń - 6167
Obserwatorów - 29 (jeszcze wczoraj było 30 -,- co się stało?)
Dziękuję ^^ 







  Rozdział przeczytany

 =

  Komentarz zostawiony
                       Pliss
 

piątek, 26 października 2012

20 Rozdział


   
     Biegłem przed siebie, nie wiedziałem dokąd, byle jak najdalej od nich... od niego. Łzy spływały mi strumieniami. Nie rozumiałem dlaczego mi to zrobiła. Co on takiego zrobił, że zdołał mi ją odebrać? Zatrzymałem się. 
Wiem, że już nic nie dam rady zrobić.. to koniec, jestem pewien. Upadłem na kolana pogrążając się w coraz większej rozpaczy. 
Myśl, że jestem gwiazdą i mogę mieć każdą dziewczynę, wcale mi nie pomagała. Tylko na niej mi zależy i kocham tylko ją.  
Dlaczego jestem taki głupi i nie potrafię o nią walczyć?! Jestem słabą, głupią ciotą nikomu do niczego nie potrzebną!! - Krzyczałem na cały głos.
Próbowałem wstać i iść dalej, lecz nie dałem rady, serce waliło mi jak oszalałe, a obraz zaczął się zamazywać. Podparłem się o drzewo i jakoś udało mi się podnieść. Nogi miałem jak z waty, nie mogłem się ruszyć. Poczułem ogromny ból w okolicach serca. Zrobiło się ciemno. Nie dałem rady, upadłem, powieki mi się zamknęły, a ból jeszcze bardziej się nasilił. 
Wirowałem w jakiejś ciemnej otchłani, zobaczyłem moje wspólne chwile z SuJu, a na koniec jego przy niej, a ja robiłem się coraz mniej wyraźny, w końcu zniknąłem. 

Z trudem otworzyłem oczy, ale od razu je zamknąłem przez zbyt ostre światło. Po chwili znowu je otworzyłem i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Byłem w jakimś pokoju o białych ścianach, przez które nie wyglądał zbyt  przyjaźnie. 
Byłem pod kroplówką, z czego wywnioskowałem, że znajdowałem się w szpitalu. 
Ale jak ja się tu znalazłem - pomyślałem. 
Jak na zawołanie ktoś pojawił się w drzwiach, był to Key. Był przygnębiony i zmartwiony, ale jak zobaczył, że się obudziłem odetchnął z ulgą, uśmiechnął się opiekuńczo. Usiadł na krześle obok łóżka wpatrując się we mnie. 

- W końcu się obudziłeś, nie wiesz jak ja się o Ciebie martwiłem, tak samo jak i reszta. - powiedział - Co Ci strzeliło do głowy? - zapytał oburzony.

- Przepraszam musiałem coś przemyśleć. A tak właściwie skąt ja się tu wziąłem? - wyszeptałem i chciałem się przenieść do pozycji siedzącej, lecz Kim mnie powstrzymał. 

- Nawet nie próbuj, musisz odpoczywać. Yoko Cie znalazła, leżałeś nie przytomny w lesie. Zadzwoniła do mnie i zaraz tam przyjechałem. Wyglądałeś fatalnie, przywiozłem Cie do szpitala. - powiedział z troską - spałeś przez dwa dni - dodał.

- Dwa dni? Rany... Dziękuję.

- Minni nie masz mi za co dziękować, wiesz że jestem twoją Ummą i nigdy nie przestanę - uśmiechnął się szeroko, odwzajemniłem uśmiech.

Przymknąłem oczy i nawet nie zauważyłem kiedy znów pogrążyłem się w śnie. Jak się budziłem, Key już przy mnie nie było. Przeciągnąłem się i spojrzałem na kartkę która znajdowała się na mojej pościeli. 

"Pojechałem do domu, muszę Ci spakować najpotrzebniejsze rzeczy, ponieważ chcą Cie tu przytrzymać jeszcze 3 dni. Wrócę za niedługo. 
Umma"

Odłożyłem kartkę na krzesło i obróciłem głowę w stronę okna. Znów napadły mnie te myśli co wtedy, a po moim policzku spłynęła jedna słona łza. 



   To jakiś koszmar wszędzie go szukam a on jakby wyparował. Próbowałem rozmawiać z SuJu ale nic się od niej nie dowiedziałem, dodatkowo wyrzuciła mnie z domu. Nie wiem co się jej stało, to jakby nie ona. Coś, a raczej ktoś ją bardzo zmienił. Jeszcze dowiedziałem się od Key, że Taemin leży w szpitalu. Po prostu pięknie. 
Szukałem tego gnojka już przez dwa dni i nie mogłem go znaleźć. 
Zaraz, zaraz tam jest! - popatrzałem w stronę rozglądającego się na wszystkie strony chłopka z ciemnymi okularami i czapką na głowie. 
Wszędzie Cie rozpoznam, już mi nie uciekniesz. 
Pokierowałem się w jego stronę ale, tak aby mnie nie zauważył. Musiałem zobaczyć co znowu kombinuje. Szedł w stronę szpitala. Zastanawiało mnie to po co tam idzie. Ale przecież Taemin znajduje się w tym szpitalu. Czego on od niego chce?
Wszedłem za nim do budynku, wtopiłem się w tłum, a on w tym czasie zdjął czapkę, oraz okulary i poszedł na drugie piętro. Wszedł do jego pokoju, a ja stanąłem przy drzwiach i podsłuchiwałem co się tam dzieje. Słyszałem podniesiony głos Maknae 
i głośnie śmiechy Mir'a. Po chwili rozmowy ucichły, przestraszyłem się że coś mógł zrobić Tae i szybko otworzyłem drzwi. Minnie leżał skulony na łóżku i trząsł się jak galaretka, a CheolYong stał nad nim z wrednym uśmieszkiem. Nie zastanawiając się długo wziąłem go za "szmaty" i przygwoździłem do ściny. Irytujący uśmiech nie schodził z jego twarzy. Żądałem od niego wyjaśnień, ale nic mi nie chciał powiedzieć. Wywlekłem go na zewnątrz i zmierzyłem wzrokiem. 

- Dobra, teraz gadaj coś mu zrobił, bo zaraz ten uśmieszek zniknie z twojej twarzy. 
- zagroziłem mu.

- Choi, Choi, Choi, na prawdę chcesz wiedzieć? No dobrze. Widzisz to? - pokazał mi jakąś fotografię na swoim telefonie. - Oto zdjęcie Lee i Yoko. Jak widzisz przytulili się tu, a ja postanowiłem to uwiecznić. Pokazałem to jego ex i ona teraz cały czas myśli że on ją zdradził. Jakie to zabawne, to było tylko niewinne przytulenie na pożegnanie. Jestem genialny, śledzenie tego małolata było chyba moim jak do tond najlepszym pomysłem. Zdobyłem serce SuJu, ale z nim zamierzam się jeszcze pobawić - powiedział.
Uderzyłem go z całej siły w twarz. Z jego nosa polała się krew. Wytarł ją i uśmiechnął się pogardliwie. "Tak wiem należało mi się, ulżyło Ci? Ja i tak nie dam mu spokoju. Żegnaj" powiedział i poszedł przed siebie. Stałem jak wryty i przyglądałem się odchodzącej postaci. 
Ocknąłem się po chwili i szybko udałem się z powrotem do budynku. 

Czemu on się tak uwziął na Maknae? Przecież już zdobył to na czym mu tak zależało i to było dla młodego wielkim ciosem, a on jeszcze chce go dobić? O nie ja mu na to na pewno nie pozwolę...




     A więc tak to zrobił. Wykorzystał moment jak się żegnałem z Yoko w dniu kiedy się z nią spotkałem w sprawie Key. Po co on to do mnie przyszedł? Co on ode mnie jeszcze chce? Ja już nie wyrabiam. 
Łkałem w swoją poduszkę. Po chwili ktoś znowu się zjawił w pomieszczeniu, ale nie miałem już siły, aby sprawdzić kto to. Ten ktoś złapał mnie za rękę, resztkami sił podniosłem głowę z poduszki. Był to Minho, który spoglądał na mnie smutno.
Czy on wie? Nie chce mi się tego mu tłumaczyć. Za dużo to jak dla mnie. 
Usiadł na krześle i nadal trzymał mnie za rękę, pochylił się nad moją głową i wyszeptał " Nie bój się, on Ci nic nie zrobi, nie pozwolę mu na to".  
Mam przynajmniej tyle szczęścia, że posiadam takiego wspaniałego przyjaciela jak Choi, oczywiście reszta zespołu też dla mnie dużo znaczy, ale to tylko jemu mogę wszystko powiedzieć i się wyżalić. 




Jak mi to wyszło? Nie jestem pewna co do tego rozdziału... 
No cóż może sami go oceńcie. Kolejny jak zwykle za tydzień, choć może uda mi się go napisać wcześniej więc zaglądajcie. 
Dziękuję za 29 obserwatorów i 5802 wyświetleń bloga ^^
Wygląd może być? Czy może coś pozmieniać? 
Czekam na wasze rady.
Pozdrawiam <3




  


   Rozdział przeczytany

 =

    Komentarz zostawiony
                        Pliss
 



piątek, 19 października 2012

19 Rozdział

   Dosyć długo siedzieliśmy na cmentarzu, ja praktycznie cały czas płakałem, a MinHo mnie pocieszał choć nawet nie wiedział o co chodzi. Zapadł zmrok i zrobiło się na prawdę zimno. Zadrżałem. On widocznie to zauważył, ponieważ wstał i podał mi rękę, abym poszedł w jego ślady. Podniosłem się z ławeczki, utraciłem grunt pod nogami, Choi szybko mnie złapał abym nie upadł, przerzucił sobie moją rękę przez ramie i złapał mnie w pasie. Udaliśmy się w stronę bramy. Po 30 minutach doszliśmy do domu, zapukaliśmy w drzwi, gdyż żaden z nas nie miał przy sobie kluczy. Otworzył nam zadowolony Onew z kurczakiem w zębach. Nawet nie zwróciliśmy na niego uwagi, wyminęliśmy go i poszliśmy do mojego pokoju. Jinki dziwnie na nas spojrzał, wzruszył ramionami i odszedł w stronę swojego MAX zestawu. 




  Zaprowadziłem go do łóżka, przykryłem kocem i poszedłem do kuchni zrobić mu coś na rozgrzanie się. Otworzyłem szafkę, w której powinno się znajdować kakao, lecz niespodziewanie znaczna zawartość szafki wypadła na mnie, wysypując przy okazji  mąkę na moją twarz i włosy. Zakląłem dosyć głośno i uderzyłem pięścią w blat. Jak na zawołanie do kuchni wbiegł JongHyun z nieco przestraszoną miną, jak tylko mnie zobaczył wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Rzuciłem mu mordercze spojrzenie, na co on z rozbawieniem wycofał się z pomieszczenia. 





Przetarłem sobie twarz i próbowałem wytrzepać mąkę z włosów, lecz na próżno. 
Zrobiłem w końcu kakao dla mnie i młodego, i zaniosłem je na górę. Taemin leżał skulony pod kocem, wpatrując się w okno. Od razu się odwrócił jak usłyszał zamykające się drzwi. 


- MinHoo? Co Ci się stało? - zapytał, próbując powstrzymać śmiech.



- Ano wiesz, złośliwość przedmiotów martwych - posłałem mu szeroki uśmiech i usiadłem na fotelu, obok  łóżka - Taemin? Powiesz mi co się stało? - zapytałem niepewnie.



- Emm, jasne Hyung, no więc... między mną, a SuJu jest coś nie tak, ona nie chce ze mną gadać i kazała się mi wynosić. Wtedy jak poszedłem do łazienki jak byliśmy na zakupach, był tam też Mir, mam wrażenie, że mnie śledzi. Tam gdzie jestem ja, tam jest i on... Z pewnością to on maczał w tym palce, już mi wcześniej gadał że na pewno wygra... i chyba mu się to udało - zobaczyłem łzy w jego zaczerwienionych oczach.


- Mir? Ten z MBLAQ? - zapytałem, na co on tylko pokiwał głową - najgorszy facet jakiego znam, nie znoszę tego gościa,  że musiał się uczepić akurat Ciebie, ale nie bój się ja już zrobię z tym porządek - powiedziałem lekko zdenerwowany i chciałem wstać z fotela, ale Lee powstrzymał mnie i prosił abym się uspokoił.
 Po chwili opowiedział mi całą resztę historii. Byłem w szoku.

   Jak można być takim gnojkiem? Dowiedziałem się, że co chwilę go nachodzi, na ulicy, w szkole, a nawet w sklepowej łazience. To przez niego przyszedł z opdbitym okiem kilka miesięcy temu. O nie ja mu tego nie daruję, niech go tylko spotkam chyba rozerwę go na strzępy, albo nie... to chyba zły pomysł, agresją niczego nie zdziałam. A może spróbuję to załatwić po dobroci, ale nie wiem czy z takim osobnikiem jak on to w ogóle możliwe. A jeżeli nie to zrobię mu to samo, co on Maknae, ale sto razy mocniej. Tae nie dał mu rady, ale ja nie będę miał z tym problemu. Dobra jutro go poszukam, a jak to prawda, że może śledzić Taemin'a, to będzie to bardzo łatwe. 

  Posiedziałem jeszcze trochę z Lee i jak już zasnął wyszedłem. Były już pogaszone światła, co oznaczało że chłopaki już śpią. Udałem się się do łazienki i zamierzałem wziąć prysznic, ale najpierw spojrzałem w lustro. Na swój widok, sam wybuchłem śmiechem. Włosy miałem całe białe, tak samo jak moja czarną koszulkę. Westchnąłem i wrzuciłem ją do prania. Wszedłem do kabiny i trochę się rozluźniłem. Dokładnie umyłem głowę, pozbywając się resztek mąki, po chwili wyszedłem z niej. Ubrałem się w przyniesione tu ubrania, czyli białą luźną koszulkę z żabą i szare dresowe spodnie. 
Wślizgnąłem się do łóżka i zasnąłem.



   Męczyły mnie koszmary, co chwilę się budziłem zlany potem. To było przerażające, na początku jakieś potwory, a ostatnią rzeczką jaką zobaczyłem to Su i Mir, całujących się. O 5 już nie umiałem zasnąć, przewracałem się z boku na bok. W  końcu wkurzyłem się i wstałem, zjadłem jakieś śniadanie na szybko, ubrałem się        i wyszedłem z domu. Szedłem przed siebie, nie zwracałem uwagi na wczesną porę. Było jeszcze ciemno, a ja nadal szedłem przed siebie, nawet nie widziałem gdzie idę. Miasto powoli zaczynało budzić się do życia. Aktualnie mamy dwutygodniowe ferie, które bardzo się mi przydadzą. 
Siedziałem pod drzewem ze spuszczoną głową, nie płakałem. Rozmyślałem nad moją dalszą przyszłością. Siedziałem tam dosyć długo ale nie zwracałem na to uwagi, myślami byłem daleko stąd. Od kilku godzin wpatrywałem się w jedno miejsce. Ocknąłem się gdy usłyszałem dzwonek telefonu, nie odebrałem. Była już 12, strasznie szybko mi ten czas przeleciał. Zrobiłem się strasznie głody, więc mała miska płatków mi nie wystarczyła. Nie zamierzałem jeszcze wracać, nie spieszyło mi się, nie było takiej potrzeby. Nie obchodziło mnie teraz, że chłopaki mogą odchodzić od zmysłów, potrzebowałem samotności. Trafiłem do jakiegoś miejsca w którym jeszcze nigdy nie byłem. Było tu naprawdę pięknie, mimo to, że na drzewach nie było jeszcze liści. Obszar trochę przypominał las, sporo drzew, wczesnowiosenne kwiaty. Obok przepływała rzeka, widok był wspaniały. Zszedłem niżej, na brzeg rzeki. Było tan wiele skał, w których zauważyłem szczelinę. Podszedłem bliżej i okazało się że jest to jaskinia. Zawahałem się, ale wszedłem do środka. Było ciemno więc użyłem telefonu, aby rozjaśnić drogę i rozejrzałem się dookoła. Wszedłem głębiej, cudowny widok, ściany błyszczały się, jakby były zbudowane z diamęcików. Chciałem iść dalej, lecz słyszałem jakieś przerażające dźwięki, spanikowałem i szybko z tamtąd wybiegłem. 
  Postanowiłem już wrócić do domu, na szczęście zapamiętałem drogę. 
Szedłem przez park, zauważyłem SuJu, która uśmiechała się w moją stronę, również się uśmiechnąłem i już miałem iść w jej stronę, ale zobaczyłem że koło mnie przechodzi Mir, nie zauważył mnie, wyminął i podszedł do niej. Po chwili pocałowali się...



Łzy zaczęły same spływać mi po policzkach. 
Więc to jednak koniec... Wygrał... Jak tak można? Dlaczego ja? Zabrał mi osobę, na której mi tak zależało. Ale jak? Jak to zrobił? Musiał mieć dowód, ale przecież ja nic takiego nie zrobiłem... A może ona mnie już nie kochała? A on to wykorzystał? 
Nie ważne... to koniec.



Podoba się rozdział? Sami oceńcie jak mi wyszedł 
Trochę zmartwiła mnie liczba komentarzy pod ostatnim postem... Co się stało? 
Mam nadzieję że pod tym będzie ich więcej 
Przepraszam was że taki krótki, wydawał mi się dłuższy 
Następny rozdział postaram się napisać jak najszybciej ^^
Dziękuję wam za 29 obserwatorów i 5452 wyświetleń bloga <3
Liczę na wasze komentarze
Hwaiting!!







  Rozdział przeczytany

 =

  Komentarz zostawiony
                       Pliss